July 1999

silent death

, , 0

I look the death
Straight into the eyes
No pain or cries
My face is tough
Eyes wide open
But heart pounding fast
Nobody is around
Last wishes of life
Kisses of the ground
There will be no good byes
Only silence and dark
Going behind the shadows of life
Turning to dust

ALEJA PLACZACYCH LIP

, , 0

Cóż mam powiedzieć
Kiedy słów nie ma
Serce otwarte
Krwawi czasem boleśnie

Dążenie do celu
Ciężkie często bywa
Nie ma na świecie litości
Ciągła walka i przemoc

Brniesz przez życie, bo musisz
Dążysz do wielu celów
Lecz czasem świat nie ma sensu
Brak wytchnienia

Marzenia tak delikatne
Bite są przez rzeczywistość
Rzucane na pożarcie
Pozostaje tylko trwoga

Niepewność każdego ranka
Wahanie się i smutek
Samotność niczym niezmącona
I tak podążasz szara aleją życia

Bo nikt ręki nie wyciągnie
Głosu nie usłyszysz
Oprócz przekleństw i zła
Smutna twarz twoja

Chowa się w dłoniach
Łzy płyną po policzkach
Oj życie
Nie ma dla ciebie końca

I wtedy tak znienacka
Pojawia się szary człowiek
Idący szara aleja
Rozmowa się toczy o niedoli
O świecie gdzieś indziej
Uśmiechy na twarzy
W głowie wyobrażenia
I trzymają się za ręce
Podążając po chodniku
Bo to on i ona

Zbaczają w niewielką uliczkę
Ścieżkę trawą porośniętą
Drogę nazwaną ich życiem
Wśród drzew, lasów i krzewów
Spotykając wielu ludzi
Spoglądając z oddali na szara aleje
I drzewa wzdłuż nich rosnące
Lipy płaczące

Świat nawet bez sensu
Ma sens sam w sobie

CISZA W LOBBY

, , 0

Cisza w koło nieprzenikniona
Ściany odbijają głębokie dźwięki
Sam siedzę patrząc na okno
Tam życie ruchliwe się toczy
W mych uszach panuje taki spokój
Chłodne powietrze dotyka mej skóry
Spojrzenie bez konkretnego celu
Myśli w ogóle nic niemyślące
Lubię tą ciszę w lobby
Uspokajam swa dusze