NOCNE TESKNOTY

Że to już noc nie trzeba mówić
Bo lampy od dawna świecą
Ciemna mgła okryła ulice
Nad miastem lekką łuną świecąc

Nieopodal zaszczekał błądzący się pies
Tam znów samochód szybko przejechał
A ja stoję jak na szczycie drzew
Patrząc się dookoła

Spoglądam na księżyc, który gdzieś w oddali
Podąża po niebie ciemnym
I gwiazdy, których migotanie
Jest jak oczy małej księżnej

Spowija mnie mgłą delikatną
Okrywając swoją cienką szatą
Zamykam swe oczy by widzieć w śnie
Swoją kobietę ukochaną

Tylko szmer pasikonika w trawie
Przypomina mi o życia istnieniu
I małe świetliki latające w gąszczu
Me oczy za nimi podążają

Wyciągam swoją dłoń w ciemność
Myśląc, że ją ktoś złapie
I że druga dotknie mych palców
Okryje mnie swej kurtki szatą

Oddycham chłodnym już powietrzem
Bo wiem, że i ona też
Tak świeżym jak na łące kobierce
Kwiatów, których nie zliczy nikt

Wiatr mi pomaga w tej pieśni
Której nuty drzewa układają
I płynie delikatnie za wielkie rzeki
By na jej poduszce się zatrzymać

Szepcę swe słowa, lecz nie wiem czy usłyszy
Może zaśpiewa mi coś raz
Swym głosem tak bardzo dziewiczym
Że w nocy dobiega mnie szał

Zanim opadnę znowu na ziemie
I dzień nowy się zbudzi
Będę tak czuwał po nocy bezdennie
Marząc o tej, którą znam

Bo nie ma słów ani pieśni
Jest tylko tęsknota tak wielka
Nienawiść jest do odległości
A miłość do uczucia

Jak mógłbym to wszystko zmienić
Lub odzyskać ją
O wszystkim się chyba dowiemy
Kiedy nastąpi nowy dzień

Czuwajcie nad nią gwiazdy tysiące
I galaktyki tak piękne
Księżycu mój stary przyjacielu
Uśmiechaj się do niej

Ciepły ty letni wietrze
Zanieś jej mą tęskną pieśń
A wy małe robaczki święćcie
By mogła zawsze znaleźć drogę swą

Kocham cię moja śpiąca królewno
Czy to jest noc czy dzień
Tęsknię, co noc za Tobą jedna
A tęsknoty jak nieba, nie widać kres