przebacz

Zepsułem przyjaźń
Uderzyłem w ciepły policzek
Dlaczegoż to zrobiłem
Zrujnowałem sobie życie
Niewinną osobę
Tak bardzo mi bliską
A przecież Ją kocham
Cóż ze mnie za wilczysko
Świat teraz we łzach
Jest ciemno mimo słońca
Goreje dusza ma
Światu taka obca
Cóż zrobić teraz mam
Do kogo mam wołać
Problemów cały szmat
Rękę trudno wyciągnąć
Przygarnij mnie, o losie
Zapomnij o smutku i łzach
Otrzyj zmęczone oczy
Weź do siebie jak zagubionego psa
Albo pozostaw
Niech zginie sam
W świata wielkiego gruzach
W zapomnieniu
Aby serce nie bolało
Dusza wciąż nie krzyczała
Wspomnienia nie wracały
Tylko przyszłość była otwarta
Świat w zapomnieniu
Pozostanie tylko mała łza
Która wpadła w ocean
Błądząca sama gdzieś tam
Pośród mórz koralowych
Cóż, więc mi pozostało
Ciało chyba to samo
Czasem złudzenia, marzenia
I to moje pisadło
Sam pośród wspomnień
Dni z pięknej przeszłości
Wielkiej przyjaźni węzły
Jej upadki i wzloty
Czasem cisza a czasem krzyk
Dawanie lub przyjmowanie
Życia naturalny tryb
Lub to, co z niego pozostało
Będę tuptał cichutko
Przez lasy i miasta szedł
Chciałbym Ją znowu spotkać
Gdzie oceanu jest brzeg
Lub szczyty wysokich gór
Spojrzeć w jej oczy
Albo dotknąć dłoni
Uśmiechnąć się lub po prostu czekać
Na spokój pozwolić
O przebaczenie na kolanach prosić.