SAD
Modlę się do Ciebie dziś
Wznosząc wysoko swe dłonie
Patrzę w gwiazd lekki błysk
Księżyca plamy i ciszy zdroje
Ma modlitwa krótka jest
Lecz zarazem nigdy się niekończąca
Myślę, kim bym teraz osądzony był
Stojąc naprzeciw bramy słońca
Czy kazałbyś mi pójść?
Znowu służyć na daleką ziemię
Albo w postaci innej być
Przeżyć swe życie odwrotnie
Modlę się, bo nie wiem, dlaczego
Me słowa są bardzo krótkie
Szepce je byś Ty mógł tylko usłyszeć
Wołanie to moje
Czasem serce tak wiele mówi
A jednak odezwać się jakoś nie umie
Brnie sobie przez swoje długie życie
Aż się czegoś "naumie"
Cóż, więc dziś zrobić mam
Czuję się jak pan i władca
Swe życie za sobą już mam
Lecz cóż to była za igraszka
Tyle dni i różnych nocy
Ludzi, których spotkałem
Momentów numer niezliczony
I do końca miałem w Ciebie wiarę
Osądź mnie dziś sam
W obronie nie mam nic
Gołym jak nowe niemowlę
Stary i życia za sobą szmat
Lecz uśmiech wciąż nie ginie
Miłość nie przestaje istnieć
Życie, którego nigdy nie żałuję
Świat, w którym dobrze było istnieć