STARZEC

Cóż pisać
Kiedy już noc zapadła
Nie słychać
Jazgotu tłumów
Tylko ja
W czterech ścianach
Puste dłonie
Twarz pociągła
Szare spojrzenie
W ten ciemny kąt
Życie szarego człowieka
I jego niedola
Zmierzające do końca
Cóż z tego, iż tyle lat
Za pasem już jest
Z człowieka zrobił się strach
Niewiele już jest
Te stare oczy
Spoglądające wciąż
Strudzone dłonie
O pomoc prószące wciąż
I nikogo nie ma
Bratniej duszy brak
Bo w szarym człowieku
Już zgasł blask
Przechodzi dziecko
Kwiatek trzymając w ręku
Spogląda na niego
Mrugając lekko
Wyciąga rękę by włożyć w dłoń
Ten mały i świeży
Kwiat
Strapiona twarz się uśmiecha
Spogląda oczyma starymi
Odbiera kwiatek od niej
Trzymając go niewinnie
Przypomniał sobie szary człowiek
Czasy bardzo dawne
Wspomniał na radosne chwile
Uśmiechnięte twarze
Zamknął oczy na chwilę
By przypomniec sobie mógł
Lecz gdy otworzył za chwilę
Dziewczynki nie było już
Wstawszy z drewnianej ławki
Aleją zaczął iść
Śmiał się sam do siebie
W jego ręku kwiatek był
Cóż życie przynosi czasem
Radosny moment jeden
Aby zamienić szarość
W kolorów tęczy wiele
Przewrócić całe swe życie
Do góry nogami
Poznać, co znaczy koniec życia
Co znaczy pamiętać z niego wiele…