PORANNE BUDZENIE

Jestem
Wstałem po długiej nocy
Albo bardzo krótkiej
Sam nie wiem
Ile czasem śpię
A ile przeznaczam czasu na marzenie
Ale już otworzyłem oczy
Bardzo zresztą niechętnie
Szyby lekko drżą widzę
Wiatr dmucha za nimi
Zamykam się znów
Wracając do swego snu
Lecz się znowu budzę
W panice, że zaspałem godziny długie
Ale to tylko minuta była
Nie chcę wychodzić poza granice łóżka
Odsłonić ciepło kołdry
Oddać miękkość poduszki
Zostaw mnie świecie tutaj
Zamknij moje oczy jak w nocy
Nie wyj tyle budziku durny
Bo mnie aż krew zalewa
O, i znowu cisza
Albo wstanę
Zobaczę, co ten dzień dla mnie trzyma
Spotkam piękną dziewczynę
Pomodlę się może też
Przeżyję następny dzień
Swojego życia