Kogos jest mi brak
Zabrakło mi dziś twoich oczu
Które na mnie tak namiętnie patrzą
Dotyku dłoni
Na policzkach, które przy tobie czerwienieją
Niczym u wstydliwego chłopca
Zostałem tylko sam
Z tysiącem wielbicielek
Z której już nie kocham żadnej
Łamiąc serca
Pokazując siebie od tej strony strasznej
Każdego dnia czekam na noc
A każdej nocy na następny dzień
Bez Ciebie
Nie mając żadnych planów
Trzymając w dłoni tylko swój
Podróżniczy patyk
Zapadam się w ciemność
Idąc dróżką samotności
Bez żadnych wrażeń
Nie znając, co to miłość
Płytkie uczucie pożądania
Zawładnęło mną czasem
Jestem wtedy jak zwierzę
Lecz gasne
Bo nie mam już celu
Albo mam cel, tylko, że mój własny
Już dawno wiedziałem, że to się skończyło
Zgasły światła
Nie zapalam swojej nocnej lampki
W chłodzie siedząc
Bez ruchu całkiem
Ginę powoli za swoje grzechy