To tylko Ja

Najczesciej wmawiam sobie ze jestem juz uczuciowo wytarty. Zycie odebralo mi szanse na to aby z kims byc i poswiecic tej osobie uczucia, to tez sobie mowie. Jednak przy odrobinie szczescia dostrzegam w sobie cos zupelnie innego. Mimo to ze pewne rzeczy robilo sie juz wiele razy w moich myslach widze wciaz szanse na usmiech, na poczucie tego czegos co nie da sie do konca opisac. Ostatnio przylapuje sie na tym iz mysle ze ja naprawde jej to wszystko mowie. Te slowa i te pocalunki maja jakies dziwne inne znaczenie. Wiem ze to wszystko to tylko gra fikcji, zarazem pozwalam sobie zamknac oczy i czuc jej dotyk. To jest chyba tak jak byc dzikim mustangiem i powoli ulegac siodlu. Pozwalac na siebie usiasc i soba sterowac w odpowiednim kierunku. Stawac sie dwuczesciowa caloscia. Nie patrze w przyszlosc, choc w moim wieku to chyba jest bardzo wskazane. Licze tylko terazniejsze chwile ktore mi daje a dzieki ktorym zapominam o swojej samotnosci, o swojej depresji zyciowej. To jest bardzo ciekawe jak teraz widze swiat zupelnie inaczej niz zalozmy 15 lat temu. Nadzieja wciaz jest ta sama i ona chyba sie nie zmieni. Jednak rozsadek jest pelny tego czym go nasaczyla codziennosc. Czasam sa to zdawalo by sie rzeczy zle, bo taki jest swiat. Innym razem doswiadczenie staje sie dobrym atutem w rozmowach z innymi. To takie mile uczucie kiedy widzisz mlodego czlowieka jak on popelnia pewne bledy w swoim zyciu ktore wydaja ci sie bardzo znajome i mozesz go nie tyle naprowadzic na nowa droge co delikatnie skazac inne mozliwosci lub wzbudzic nadzieje na odrodzenie tych mozliwosci. Innym razem to ja jestem uczniem zycia. Najgorsze dla mnie jest chyba to ze widze swoje bledy albo widze wiecej niz powinienem. Zalozmy ze jestem w towarzystwie innych osob. Rozmawiamy o czyms i czasem palne cos na co inni nie beda wiedziec jak nawet zareagowac. Wiem wtedy ze rozmowa potoczy sie dalej ale ja bede myslal o tej chwili w ktorej to cos palnalem. Bywaja ludzie ktorzy wcale sobie z tego nie zdaja sprawe i po prostu ida dalej. Ja wloke za soba caly bagaz mysli. Moze to jest wlasnie ten blad. Zbyt ciezko sie idzie do przodu spogladajac wciaz za siebie. Dlatego wlasnie pozwalam kwiatom milosci zakwitac raz na jakis czas. Ich won mnie uspokaja i zabiera w zupelnie inna rzeczywistosc. Ta rzeczywistosc w ktorej ktos widzi mnie jakim jestem w srodku swego serca. Wiem ze to trudne zadanie, zrozumiec kogos, a chyba tymbardziej zrozumiec siebie samego. Ja tego zadania wcale nie ulatwiam osobom ktore maja ze mna kontakt. Jednak wiem ze do mojej duszy, jak i do innych sa rozne klucze, ktore otwieraja ktorys z jej kawalkow.