Grrrrrrrrrrr….

Zauwazylem ze troszeczke pochamialem. Czy jak sie to poprawnie pisze. Wk…a mnie juz doslownie wszystko. W pracy mam sluchac tego osiolka ktory nie potrafi chyba nawet byc facetem i podjac jakiejs konkretnej decyzji w czasie ponizej jednej minuty. Trafil mnie szlak kiedys jak kazal mowic komukolwiek z jego rodziny ze on jest na gorze i pokazuje komus apartament. Akurat. Jego sekretarka oczywiscie tez wtedy tam byla. I tak ciagle sie p….ola w kolko. Kazdy o tym wie ale oczywiscie nikt nie chce nic powiedziec. Czuje ze jednego dnia kogos trafi szlak i mu w koncu powie jakim baranem tak naprawde jest. Wracam do domu to nie moge zniesc glosu swojej wlasnej matki. Po prostu nie moge. Ja wiem ze ona wszystko robi dobrze i dla nas. Ale do cholery jasnej, czlowiekowi nalezy sie ciut prywatnosci. W zeszla sobote zadzwonila do mnie do pracy i pyta sie tylko “a gdzie ty wczoraj byles caly dzien?”. Szlak mnie niemal nie trafil. Wszedzie wklada nosa gdzie nie trzeba. I dziwic sie ze moj brat z zona sie chca wyprowadzic. Najchetniej pojechal bym w c…uj i dalej.

 

Uff.. nio. Poklalem sobie. Pokrzyczalem. Lepiej mi? 🙂