Krawedz

Jest slonce, a jednak nie ma radosci. Moge tylko przygladac sie swoim dloniom jak promyki odbijaja sie od paznokci. Te same palce ktore mogly by dotykac i sprawiac przyjemnosc, wlocza sie po krawedzi biurka jak bezdomne. Moze zbyt daleko siega krawedz, za cieniem firanki konczy sie swiat ktory nazywam swoim. Tam juz sie boje isc. Zuzyta krawedz jest moja wlasnoscia. To o nia ocieram codzienny trud, swojego wlasnego istnienia.