…
ukryty za zwatpieniem
blask cichej nadziei
cierpie
bo wybralem szare
lica samotnosci
zamiast kolory teczy
cierpie
bo widze
a nie moge dotknac
milosci
tam
za balustrada slow
ktorych oblesnosc dotyka oczy
chowa sie cien
krotkiego istnienia prawdy
spelnienia slow
ktorych zrozumienie przestanie koloryzowac
brudny bruk
Wlosy staly sie malutkim problemem. Nie strzyge ich teraz bo chce sobie ta przyjemnosc odwiedzenia fryzjerek zafundowac przed swietami. Z tego wzgledu walcze ze swoim misiowatym wygladem jak tylko moge. Czesto laskocza mnie one w srodku ucha. Czuje sie jakby mi wosk z niego wylazil :))).. Pejsy zaczynaja siegac do miejsca ktore zawsze bylo i zawsze bedzie bardzo podatne na laskotki. Sam siebie laskocze ;)))… Najgorzej jest rano, kiedy po przebudzeniu jedna czesc glowy wyraznie odbija sie wciaz na poduszce w postaci pionowej scianki gestych wloskow. Jestem wtedy pol misiu pol Irokez ;))))… Bardzo mnie cieszy fakt ze nie ma teraz dni pelnych wiatru. Bo wowczas moj problem stalby sie nie do zniesienia. Chyba bym lusterko w kieszeni zaczal nosic. ;))..
Rozgladam sie na necie za nowym samochodem. Mam dziwne przeczucie ze mojemu sie cos stanie. Trzymam kciuki za to zeby jeszcze wytrwal ociupinke. Jest juz 6scio letnim dziadkiem, a przynajmniej tak mi sie wydaje. Mimo to sluzy mi wiernie. Staram sie z nim obchodzic ostatnio delikatnie. Nie naciskam mocno gazu ani za szybko hamulcy. Oby sie tylko jeszcze poturlal jakis czas.
Dni spokoju wciaz trwaja o dziwo. Wiecej czasu spedzam wsrod znajomych, czasem przy piciu piwa. Czwartek nie okazal sie dniem wolnym od pracy i musialem sie stawic o poranku za biurkiem. Wieczorem udalismy sie do cioci gdzie wspolna kolacja zakonczyla sie nieco wieksza dawka alkoholu :). Warto jednak bylo. Wspolna przeszlosc ojca i wujka to cos wiecej niz komedia :). Zawsze tak jest na szczescie, ze kiedy siedzimy w rodzinnym gronie to smiejemy sie do konca. Czarny piatek zaczal sie dla co niektorych bardzo wczesnie, bo juz o 5 rano. Wtedy to oficjalnie otwarly sie drzwi sklepow i zaczela wyprzedarz przedswiateczna. Ci bardzo zdeterminowani co do zaoszczedzenia pieniedzy stali zapewne juz w kolejkach. Jestem juz 13 lat tu gdzie jestem i jeszcze takowej determinacji nie poczulem :))).. Piatek wieczor znowu spotkanie, juz troszke mniej rodzinne choc w nowym domu mojego brata. Piwo, smiech i wymiana plotek. Pozniej udawanie najtrzezwiejszego na swiecie jadac do domu.
Pogoda jest piekna. Chlodno, zupelnie bez wiatru, niebieskie niebo i cieple slonce na twarzy. Jesien nie zawiodla jeszcze ani razu. Mysle o kolejnej wycieczce z aparatem na ramieniu. Juz wiem gdzie. Pozostaje sprawdzic wszystko na internecie. Chce jechac sam. Bez sluchania opinii co do tego gdzie mam pojsc lub co by wypadalo teraz zrobic.
Wciaz brakuje mi pomyslu na prezenty pod choinke. Choc momentami w trakcie chodzenia po sklepach cos zawsze swita w mojej glowce.
Przechodzien Wiersze BLOG, mam zmeczone mysli slowa, WIERSZE 5
mam zmeczone mysli
slowa przepadly dzies w wietrze czasu
patrze przed siebie do gory nogami
skoro normalnie nie widze
na czym polega to wszystko
Przechodzien Wiersze BLOG, kawalek wlasnego ja, WIERSZE 2
KAWALEK WLASNEGO JA
11/18/2006
w siebie
najbardziej wierzysz kazdego dnia
zanim zostawisz swoja dusze
na chlodnej powierzchni szkla
za warkocz ciagniesz kazdy dzien
pragnac slow ktorych nie ma
na rozstaju nocy z dniem
brakuje zwyklego chleba
krzyk
jasny piorun
na niebie wlasnego Ja
zabraklo juz gwiazd
dla duszy pokornego istnienia
masz znow wlasne chwile
ukryte za skorzanym murem
marzenia
nie dowie sie nikt
czego chciales, gdys niczego nie mial
skradziona dusza
zniszczony sens
cialo na kilku kosciach
nad wlasnym krzyzem napis “grzech”
brak sumienia
kiedy juz przyjdzie ten dzien
obmyjesz swoja twarz
odnajdziesz znow w gwiazdach gdzies
kawalek swojego nieba
Noc po pelnej szklance alkoholu wydaje sie byc taka zupelnie inna. Wtedy tylko prawda przychodzi na mysl i nic wiecej. Chcialem wykrzyczec komus swoje zale i smutki, ale noc zabrala kazdy oddech do snu. Zostalem wiec sam z dnem szklanki. Juz go widze, juz nie bede nalewal wiecej. W tej chwili nie chce milosci, jedyne co bym chcial to jak zwierze poczuc swoj narzad w kobiecie. To jest bulwersujace i takie bardzo nie moje, chyba, jednak kiedy w momencie jak ten kiedy alkohol przewaza w druga strone myslenia, staje sie zwierzeciem. Domyslam sie ze w tym momencie nie ma zbyt wiele kobiet ktore by mnie zrozumialy. Szanuje to iz daza one do uczucia i do czegos jeszcze. Chcialbym teraz oddac swoje cialo w dlonie kobiety ktora wyssie ze mnie wszystko co moze byc do wyssania. A kiedy sie obudze z bulem glowy, pomysle sobie ze to byl tylko sen. Pomysle sobie ze to wszystko to sie dopiero stanie kiedys tam. Teraz chce nagosci, rozpusty. Chce tego grzechu ktory oddziela mnie od reszty swojego wlasnego rozsadku. Czy jest ktos kto mi da to wszystko bez pytaniai po co?
Tym razem nie nalalem ani kropelki mleka do swojej kawy. To tak wyglada czarna? :)).. Troche jak mocna herbata. Mam nadzieje ze nie sknocilem niczego. Najwazniejsze ze dziala. Dni sa szare ale za to dosc letnie. Czuje jak przez okno wnika w moj swiat swieze powietrze. Mam stopy bez skarpetek z pazurkami ktore wymagaja delikatnego obciecia. To sie zrobi niedlugo. Lista ma dlugosc 8139 piosenek. Przewijam kazda ktora nie jest spokojna i kojaca moje mysli. Jutro wyjazd. Dwa dni w drodze. W jedna strone nie bede sam, w druga na szczescie i w koncu pozostane chociaz przez 7 godzin ze swoimi myslami. Cieszy mnie to.
Spokojnym krokiem przeszedlem po twoich myslach. Kazdego dnia klekajac aby dotknac ran po twoich lzach, pozostawionych na ziemi. Wypalone dni wskazaly mi droge posrod zniszczenie codziennosci. Jakze wygladalas, inna. Przeciwna do tej ktora byla we snie. To w tamtym snie widzialem cie po raz pierwszy. Wtedy poczulem czym jest tak naprawde milosc. Nie znam Cie i pewnie dlatego odwiedzilas mnie w miejscu gdzie to moglo byc mozliwe. Ja tez Ciebie szukam. Wierze ze nasze mysli sa coraz blizej siebie.
Ostatnie poranki zaczynaja sie tak samo. Dzisiaj jest ostatnim z rzedu.Wstaje o 6:35. Godzina w ktora codziennie nie za bardzo chce mi sie wierzyc ze istnieje. Budzik mnie jednak o tym definitywnie przekonuje. Moje cialo uleglo ostatnio jakims dziwnym zmianom, tak przynajmniej mi sie wydaje. Juz nie biegam tak czesto do lazienki po wypiciu piwa. W tych kilku dniach wypilismy go wiecej niz zwykle. Ciagla praca zacheca do przerw z piwem w dloni. Kawa tak samo, dziala tylko rano a w nocy spie jak suselek. Uznalem wiec ze potrzebny mi byl ten wysilek. Jak tak dalej pojdzie to zapisze sie na silownie, moze to bedzie najlepsze rozwiazanie na swego rodzaju depresyjne zachowanie ;).
Jadac wczoraj z pracy zboczylem ze zwyczajnej trasy. Tylko troszeczke. Podjechalem pod sklep i kupilem alkohol. Jeszcze nie otworzylem zielonej butelki. Siedzi sobie schowana za ubraniem jak zwykle. Czasami siedzi tam dosc dlugo, innym razem znika juz po tygodniu. Zostawie sobie ja na te gorsze dni, bo wiem ze one znow przyjda.
Wzialem do reki jego drewniane kuleczki. Popatrzylem na niego z bliska. Jest gladki i juz zaczyna na nim odzwierciedlac sie codziennosc uzywalnosci. Tak wlasnie chcialem zeby bylo. Kiedy jest nowy to jest jeszcze szorstki w dotyku. Teraz go biore bo szukam w nim sily. Chce odnalesc wiare w to ze jesli sobie cos postanowilem to w tym wytrwam. Wczoraj mi tej wiary znowu zabraklo. Dzis sa tego konsekwencje w postaci usuniecia imienia. Wierze ze kazde 10 to jeden szczebelek wyzej. Jak to w zyciu powoli ale koniecznie do przodu. Czasem upadam i wiem ze robie to z wlasnej woli na wlasne zyczenie, dlatego tez nie obwiniam nikogo za swoje polylki. Gdyby dawali medale za postanowienia zmian to bylbym bliski rekordu. I to sprowadza mnie do zastanowienia sie czym tak wlasciwie jest wiara. Wiem ze czasem wierze a czasem nie. Bywaja momenty ze wierze w Boga bo tego potrzebuje. Ale czytywalem tez biblie satanistyczna. Te odmiennosci sprawiaja ze jedna i druga strona myslenia sa zawsze na brzegu. Wierze mocno w to ze aby umiec z czyms walczyc nalezy znac role i sposob myslenia przeciwnika. Nie oswoilem sie i chyba sie nigdy nie oswoje z myslami ktore sa mroczne, ktore nie sa tym co zawsze czuje a pojawiaja sie tylko w krotkich momentach. Nienawisc potrafi wywolac tak wielki przyplyw adrenaliny ktory zaslania myslenie w racjonalnych proporcjach. Wtedy to tez przygladam sie sobie. Zapamietuje jak reaguje w sytuacjach stresowych na zycie, na otoczenie i na ludzi ktorzy sa w kolo. Samotnosc ktora niemal codziennie przypomina mi o sobie, pozwala zarazem na rozmyslanie o tym wszystkim. Dwie strony w ciaglym ataku. Moze to wlasnie na tym polega wiara w cos. Nie konczace sie dazenie do bardziej lub mniej okreslonego celu. W zaleznosci jak mocno jest on zarysowany w naszych myslach, tym mocniej lub mniej do niego dazymy.
Samotnosc. Zazwyczaj ludzie sie jej boja. Za wszelka cene chca wszystko zmienic wokol siebie, tylko po to aby jej nie czuc, aby nie dotknela ich tak z bliska. Najczesciej ludzie ktorzy sa obcy, przechodzacy obok w swoich koleinach zycia, zatrzymuja sie aby nam podac reke i przez chwile poglaskac palce naszych dloni. Podwojny zysk dla wszystkich stron. Ktos mowi prawde wyrzucajac z siebie smieci codziennosci, a ktos czuje sie podbudowany tym ze mogl innej osoby wysluchac, pocieszyc sie w ciszy ze jego zycie moze nie jest tak bardzo skomplikowane lub osamotnione jak innych. Czesto chodzac po glogach widze ludzi wyciagajacych dlonie. Dotykam je tylko przez chwilke przez jeden komentarz. Bez poznania, bez zwiazania ktore laczylo by sie z powinnoscia wracania codziennie. Jak to ktos dosc dobrze powiedzial, ze czasem wystarczy jedno slowo ktore odpowiednio zabrzmi w odpowiednim momencie, aby zmienilo koleje zycia.
Wiec zaczalem kolejny dzien. Bez planu na to jak go skonczyc lub co zrobic w jego polowie. Czekam az skoncze prace, wroce do domu, zaloze swoje dosc ciezkie sluchawki na glowe i poslucham Govi- Europa. Przy tym zawsze swiat staje sie jak obraz ktory po namalowaniu czeka na dokonczenie w wyobrazni patrzacego.