Sw. Mikolaj
Dzis jest ta noc w ktorej znowu chcialbym byc malym chlopcem, tym ktory stoi w oknie i wypatruje w ciemnosciach nocy sylwetki grubego pana z broda. Tak juz niestety nie jest, za to sa z tego okresu mile wspomnienia dziecinstwa. Zawsze noc wczesniej pastowalismy z bracmi swoje buty koscielne, ukladalismy je w kuchni na oknie ( nie pytac dlaczego bo nie wiem ). Rano mniej wiecej okolo 6 docieralismy do paczek z prezentami. Co niektore z nich juz byly nam znane z wczesniejszego rekonesansu calego domu. Rodzice musieli przeciez gdzies te gry schowac. To byla prawdziwa radosc kiedy otwieralismy szeleszczace papiery i czuli zapach cukierkow. Dzis juz nie czekam na mikolaja. Po ulicach tu gdzie jestem w ten dzien ich nie ma. Ta niemal swieta noc mija jak wiele innych, tych ktore zaczynaja juz byc mrozne. Ksiezyc dzis sprzyja wygladaniu na mikolaja, jest duzy i jasno swieci. Kiedy pewnych rzeczy z mlodosci nie da sie juz odwrocic, trzeba myslec jak sprawic taka mlodosc komus innemu, aby nigdy nie zabraklo wlasnie takich wspomnien.