Czas

Czasem mysle ze moglbym Ci powiedziec wszystko. Wyznac kazda tajemnice ktora dreczy moje mysli. Wzbraniam sie jednak. Pomyslalem ze to zbyt latwe zeby macic twoim zyciem. W koncu odwazam sie na takie slowa dopiero po kilku puszkach piwa. Nazwij mnie “pijakiem”. Inaczej nie umiem powiedziec gdzie bladza niemal codziennie moje mysli. Tym samym wiem ze nie moge wymagac od Ciebie porzucenia wlasnej milosci ktora mozesz poczuc na swojej delikatnej skorze.

 

Tak. Potrafie poswiecic swoje marzenia. Mam wciaz widok twojej twarzy ocierajacy sie o moja w blasku ksiezyca. To wszystko. Tak niewiele moga wypowiedziec slowa szeptow ktore mowie tylko do Ciebie.

 

Odchodze na bok bo chce twojego szczescia. Coz bowiem moze oczekiwac czlowiek od innego czlowieka ktory nie ma nikogo. No tak. Nie mam przyjaciol. Nie mam ani jednej osoby z ktora twarza w twarz moglbym porozmawiac o problemach swojego serca. Na swoich ramionach nosze bagarz tajemnic.

 

Wierze ze marzenia sie spelniaja. Wierze ze przeznaczenie jest po to aby dawalo czlowiekowi nadzieje. Problem tylko w tym czy ta niby nadzieja jest czyms co chce kazdy. Na tym zamykam swoje mysli. Zasuwam maly otworek w pojemniczku w ktorym jest chlodne piwo. Ono moze poczekac na kolejny poranek.