zaparcie…
…te chwile przychodza. Zdaje sobie sprawe ze one raczej nie znikna z mojego zycia ot tak. Upadki staly sie czyms co jak to mowia jest chlebem codziennego zycia. Czlowiek po jakims czasie zaczyna w sobie budowac taki pancerzyk obronny. Czasem jednak trudno jest powiedziec czy ten pancerzyk jest przeciwko temu calemu zlu ktore nas spotyka czy przeciwko nam samym zebysmy mieli wytlumaczenie dla siebie na to aby juz dalej nie ciagnac niczego i nie probowac nic zrobic w naszym zyciu. Spotykaja nas czasem chwile ktore nie przewidzielismy. Male momenty o ktorych pewnie juz nieraz wspominalem. Spojrzenia obcej osoby w nasza strone w ktorych widzi sie to inne cieplo i czuje sie ta dziwna nadzieje. Tak samo jak te chwile, jak tylko te spojrzenia, w zyciu przychodza tez zwroty we wlasciwa strone ktorych nigdy sie nie oczekiwalo. Kazde jutro jest przeciez biala kartka, nie zabazgrana naszym pismem, czysta szansa naszego pamietnika. Mowie sobie momentami ze jestem kompletnym zerem, bo tak sie wtedy czuje, bo tak wtedy widze caly ten swiat. Raz nawet poszedlem specjalnie do baru zeby o tym wszystkim zapomniec. Pomoglo. Jednak nadzieja musi trwac. To jest najwieksze dobro jakie nas, ludzi samotnych i zgladzonych, ludzi ktorzy gdzies nieoczekiwanie pobladzili w swoim zyciu, spotkalo. Marzenia czasem bola. Bo nie spelniaja sie. Ciagle sa jakims punktem przed nami ktorego nawet nie widzimy, ktory sobie wyobrazamy. Marzenia sa bodzcem ktory czasem sprawia ze robimy rzeczy na ktore w normalnym stanie ducha nie odwazylibysmy sie lub bysmy ich nie zauwazyli. To my, kiedy idziemy ulica i widzimy dwoje mlodych lub starszych ludzi trzymajacych sie za reke, doceniamy wartosc tego prostego gestu. Jest wiec jakis sens nawet w byciu nieszczesliwym. Jest sens bo dzieki temu ktos widzi szczescie innych. Mozna by poddac pytaniu to czy taki obrut sprawy jest sprawiedliwy, czy to jest fair ze jedni to maja ot tak bez staran, inni sa glodni cale zycie i nie dostaja nic. Odpowiedz jest pewnie nie taka jaka bysmy chcieli uslyszec. Bo to jest nie fair, ale i jest fair. Dzieki temu wszystkiemu my jestesmy jacy jestesmy. Dzieki tym zmaganiom stajemy sie czuli na gesty innych, nawet ta najmniejsze. Mozemy o nich pisac, mozemy sie nimi dzielic majac wtedy poczucie ze jest nas wiecej. Wiec nie ma sensu tylko plakac. Trzeba sie otrzasnac. Wiedzac zarazem ze za jakis czas znowu bedziemy na samym dnie, placzac tak jak kilka chwil temu. Trzeba usmiechnac sie do siebie samych w lustrze kiedy nasze twarze przypominaja potworkow rano po przebudzeniu. Codzienna walka nie jest spowodowana tym ze swiat jest taki straszny. To jest wynik tego ze my widzimy duzo wiecej niz cala reszta ludzi. Potrzebujemy duzo wiecej ale mozemy tylko w myslach odwiedzac miejsca naszych marzen.