bo Ty..
Dzis chcialabys zlozyc swoje skrzydla. Pozwolic sie opierzyc przez zycie i nie czuc bolu. Wyobrazasz sobie ze lot w powietrzu juz nie jest mozliwy. Moze dzis dno stalo sie dnem. W kazdym jednak dolku jest refleksja. Czlowiek nabiera innego pogladu na zycie, na sprawy. Stajesz sie bardziej wrazliwa na glodnego psa idacego po krawezniku jezdni. Wszystkie drzwi w kolo twojego zamku rdzewieja od nie otwierania. Tak jest lepiej, tak jest latwiej, odejsc i powiedziec sobie ze to nie da sie odkrecic, ze tak mialo byc. Z okna widzisz innych, slyszysz jak blisko ciebie dotykaja swoich cial po cichutku swiergocac z radosci. Znow placzesz, a lzy rania twoje policzki. Nad glowa swieci wielki ksiezyc ktory zamiast byc romantyczny wybiela twoja skore. Gdzies w oddali, na szczycie kolejnego zamku, swieci kolejna lampka. Nie mozesz spac, po kryjomu zagladajac na migocace swiatelko. Marzysz. Wyobrazasz sobie plany ucieczki, ale nie zburzenia twego zamku. Tylko tak na jeden wieczor, tylko tak ten jeden raz chcesz sprawdzic cieplo swiatelka tamtej malej lampki.
W najciemniejszej nocy, najlepiej widac swiatlo nadziei.