ksiegarnia

Na ulicach panowal tlok. Typowe niedzielne popoludnie. Choc prawde mowiac niewiele niedzielnych popoludniow mialem zaszczyt przezyc poza praca. W ksiegarni ten sam ruch. Ludzie moze chociaz w malej czesci podobni do mnie, siedzacy pod polkami. Zaczytani, zamysleni, zarozmowieni na komurkach. Nie mialem zamiaru niczego kupic. Bylem tylko jako widz. Przemieszczajac sie miedzy ksiazkami, patrzac na nie, dotykajac ksiazek i otwierajac co niektore z nie udawanym zainteresowaniem. Chlopak szukal pamietnika. Czyli jednak nie tylko mi takie pomysly przychodza do glowy. Dobrze wiedziec ze ten swiat wciaz tam jest, te ulice ktorymi kiedys jezdzilem codziennie a teraz wydaja sie mi byc tylko pamiecia z przeszlosci. Lubie patrzec na zycie jak tetni zaraz za szyba mojego samochodu. Twarze ludzi idacych po chodnikach. Zazdroszcze parkom tulacym sie do siebie, trzymajacych sie za jeden palec. Zazdroszcze ociupinke ze moga z soba rozmawiac. Bezszelestnie odchodze, pomagajac otworzyc ciezkie drzwi.