Jak w filmie z Arnoldem
Kolejny poranek, kolejny tydzien ktory sie zapowiada jak film z Arnoldem, pelny akcji. Nawet zrobilo sie znowu jasno odkad godzine dluzej spimy. Chociaz tego skacowanego dnia jakos nie odczulem za specjalnie zmiany czasu, tylko ze to juz bylo ponad tydzien temu. W ten weekend wybylem tylko raz, w Piatek. Odreagowanie tego wszystkiego bylo konieczne i wskazane. W Sobote jednak uznalem ze nie mam sily, poddalem sie pilotowi od telewizora i wygodnemu fotelowi. Co jakis czas spogladam na wciaz nie przeczytana a zaczeta ksiazke ktora lezy tuz pod lampka na stole. Jeszcze troche i pobije jakiekolwiek rekordy najdluzszego czytania czegos. Moje oczy i umysl za tym teskni. No ale, kiedy? Dzis musze zrobic strone. Postanowilem sobie to wczoraj. To jest zawsze ekscytujace kiedy powstaje cos calkiem nowego z mojej dloni z mojej wyobrazni. Czuje sie jak ojciec. A na mojej stronie zajda tez zmiany. Trzeba tylko cierpliwie skonczyc zbieranie materialow. Wiec zajecie jest. Moge smialo podwinac rekawy i pracowac.
Znow czuje sie OK ze swoja sytuacja. Samotnosc to nie taka straszna trwoga jak to ktos pieknie spiewa. Ale to tylko teraz. Tylko w tym momencie. Za pare chwil zycie znow mnie zabierze a tesknota nie tyle wroci co sie zbudzi od mojego wmawiania sobie ze jest inaczej……….