..noca…
…lubie tak robic, kiedy jest noc przekraczac skrzyzowania ulic. Tam swieca swiatla, tu przechodzi ktos po cichu, kobieta wraca z pracy w fartuszku kelnerki. Za oknami raz po raz slychac rozmowy ludzi. Myslalem ze w srodku domu zawsze mozna spokojnie rozmawiac. Teraz jest zima, chlodne powiewy powietrza sprawiaja ze jestem skulony pod ciepla kurtka. Chociaz raz na tydzien staje sie kawalkiem wielkiego swiata, kawalkiem zycia poza swiatlem monitora. Jeszcze nie gotowy na blask slonca, niesmialy jego promieni, wtedy widac wszystko kazdy wyraz moich oczu.
Zaczalem znowu przygladac sie rzeczom malym, temu wszystkiemu co jest zaraz obok mnie. Nawet zaslona pod prysznicem wydaje sie byc ciekawa kiedy kropelki wody po niej splywaja. Ten spokoj jest swego rodzaju rarytasem. Wtedy tez bylem taki, kiedy pisalem, kiedy tworzylem swoje mysli na kartkach papieru. Nie chce tego zmieniac. Lubie widziec wiecej niz tylko ulice. Lubie dostrzec jej rownosc i nierownosc. Patrzac na twarze ludzi, wyssac z ich spojrzenia moment w ktorym sie wlasnie znajduja w ich zyciu.
Musze w koncu zdac sobie sprawe z tego ze gdzies tam gleboko ta wiara nie umarla. Ten plomyk ktorego zawsze sie trzymalem wciaz tli sie.
Tylko kto to zrozumie? Ze wiatr znow do mnie szepce……..