7 rano

…wczoraj udalem sie znowu do fryzjerki… lubie te zdarzenia bo wiem za kazdym razem ze moge poczuc delikatny dotyk kobiecej dloni na swojej skorze… zalezy to rowniez od tego ktora fryzjerka strzyze, kazda robi to inaczej…przygladam sie im zawsze w lustrze, wczoraj jedna z nich miala na sobie dosc krociutka sukienke a na nogach czarne, polyskujace w swietle lamp ponczochy… a moze to rajstopy? te dwoje dalej nie moge rozgraniczyc tak samo jak malowanie paznokci palcow dloni i stop..

 

…nowoscia z wczorajszego dnia bylo to ze po raz pierwszy (a salon jest juz otwarty conajmniej 10 lat jesli sie nie myle) zadzwonilem dzien wczesniej zeby sie umowic na ustalona godzine… nigdy tego nie robilem, bo wolalem wpadac niezapowiedzianie wtedy kiedy mi to odpowiadalo…zaraz po przyjsciu zapytala sie czy jestem Zbyszek wiec jej odpowiedzialem tak… usiadajac na krzesle upewnila sie jeszcze raz czy napewno jestem nim a Ja zaoferowalem ze pokaze identyfikacje…ale tego nie zrobilem upewniajac ja ze tak napewno nim jestem, rozumialem ze kazdy moglby sie podszyc pod czyjs termin i byc przyjetym bez kolejki… a przycialem wlosy bo w Sobote kolejne wesele na ktore trzeba pojsc… to juz ostatnia impreza w tym roku… na szczescie… zaczynam tego miec dosc… czuje sie rozproszony przez uczeszczanie w tych publicznych przebierankach na ktorych wiekszosc ludzi tylko udaje usmiechnietych i wesolych… ma sie rozumiec do jakiegos czasu, bo po spozyciu pewnej ilosci alkoholu to te usmiechy rzeczywiscie przychodza im nawet naturalnie….

 

…po raz pierwszy pisze z pracy…7:15 rano… to chyba dobrze … robienie czegos nowego, czegos czego sie jeszcze nie sprobowalo….

 

…jestem “glodny”..