i znow nastepny rok

…zimowa noc ktora jest tylko zimowa… platki sniegu topiace sie na cieplych policzkach.. swiatla latarn i sklepow… chodniki nie odsniezone gdzieniegdzie.. wciaz nie zapomnialem… wciaz tym zyje… marzenia nie uciekaja bo sie im mowi zeby uciekly…one ot tak sobie wracaja…

…sam a mimo wszystko nie czujac swojej wlasnej samotnosci.. nie czujac tego ze serce boli.. ze serce bije… ze serce stara sie poddac wbrew swojemu instynktowi… wciaz wolny….wciaz nierozegrany w tej bitwie codziennosci…

…marzenia wracaja bo musza wrocic.. zawsze istnieja… zawsze slysze jej glos a wyobrazam sobie jej szept blisko mojego ucha… tylko w wyobrazni czuje na dloniach ksztalty jej posladkow obleczonych w ciasne dresy… bo wlasnie takie lubie.. bo wlasnie takich chcialbym dotknac…

…z drugiej strony swiat sie zmienia.. wartosci zaczynaja nabierac swojego ksztaltu i koloru.. zaczynaja byc nie tylko czyms co by sie chcialo ale tym co sie chce… mimo wszystko wciaz bladze… ale to nic.. bladzenie jest tez dobre… bo nigdy nie wiadomo co za rogiem sie pojawi.. nie wiadomo co szepnie do ucha samo zycie…