ostatni…albo i nie..
…po ostatnim przegladzie swojego zycia i tak nie osiagnalem niczego.. poza tym ze jestem wciaz kim bylem.. poza tym ze… niewazne.. historia mnie stala sie calkiem niewazna i calkiem niemila…
…zawsze przychodzi ten pierwszy raz na wiele rzeczy, ten pierwszy raz na to zeby przeleciec kobiete, zeby napic sie alkoholu, zeby zdobyc w zyciu cos bardzo waznego… cos bardzo cennego na co sie czekalo tak bardzo dlugo.. myslac powaznie o sobie, zastanawiajac sie konkretnie nad tym kim jestem lub co robie dochodzilem czasem do wniosku ze to nie ma sensu, albo ma konkretny sens… jestem kim jestem, najgorsze jest jednak to ze ostatnio hamulce zycia przestaja dzialac, hamulce przestaly zatrzymywac mnie przed robieniem tego lub tamtego, przed mysleniem o tym lub tamtym… wydawalo by sie ze to dobrze, ze to wlasnie o to chodzi,,,, ze nareszcie stalo sie cos o czym myslalem, ze cos sie w koncu w moim zyciu zmienilo i przelamalem sie.. zdobylem szczyt nieosiagalnej gory….
…kiedy jednak nie jestem kim jestem, wciaz uciekam pod skoropke swojego zolwia ktory stal sie juz bardzo stary, skoropke ktora coraz czesciej peka, robi sie przebijalna, otwiera maly otworek do mojej duszy… tego sie boje, przed tym staram sie uciekac….
…na szczescie zrobilo sie cieplej… znowu jestem na ulicach kiedy juz noc osloni swiat swoja wstazka, kiedy juz slonce zniknie i przestanie niepotrzebnie rozswietlac wszystko czego czasem nie trzeba widziec.. wtedy mijam domy, mijam ulice w ktorych i na ktorych swieca swiatelka nocy.. zawsze zwalniam obok jednego studia tae kwon do. Bo tam widze ladna dziewczyne ktora cwiczy w ciasnych dresach. To tylko maly moment, ktory trwa niebywala sekunde, ktory sprawia ze ten bieg ma jakis sens, ze warto bylo wysc z domu i przewietrzyc sie. Wiem ze to niewiele, wiem ze to moze nie ma sensu ale mimo to wciaz biegne….
..w sumie to nie wiem czy to tutaj ma jeszcze jakijs sens, moze czas skonczyc?…