..32..
…minelo juz 32 lata tego zycia. Niedawno jadac w samochodzie (ostatnio moim miejscem najwiekszych przemyslen) zastanawialem sie co to bedzie za kolejne 32. Chyba bede bardziej swiadomy wiekszosci z nich, bo przeciez jak sie jest malutkim to te kilka latek mija bezmyslnie i pod totalna opieka dwoje bardzo waznych ludzi. Pewnie wiele sie zmieni i bardzo wielu rzeczy juz nie bede rozumial lub chcial pojac. Boje sie tego dnia kiedy sobie powiem ze to juz nie na moje lata. Chociaz juz teraz coraz czesciej zdarza mi sie o tym wspomniec. Mam byc niby bardziej rozwazny a przeciez glupota chwili wciaz mnie odwiedza. Ale to nic, jakos to bedzie.
Spojrzalem w lustro, twarz jak zwykle mialem nie ogolona, dwu dniowy zarost. W oczach mrugaly mi dwa swiatelka od bardzo intensywnie swiecacych zarowek. Czulem lekki bol w plecach, moja wskazowka zeby sobie ciagle przypominac o tym aby zwolnic czesto, nie szarzowac z podnoszeniem roznych rzeczy. Dlonie mialem czyste, paznokcie obciete. Na klatce wciaz czerwone plamki ktore pojawiaja sie i znikaja. Usmiechnalem sie do siebie i pomyslalem ze wszystko jakos bedzie. Ubralem kurtke, wyszedlem z domu. Niedlugo juz miala byc polnoc. Znalazlem miejsce za barem, ale pilem piwo powoli. Chcialem byc trzezwiejszy. Bardzo w duszy sie ucieszylem kiedy wszedlem do srodka a ona krzyknela ze mi gratuluje. Nikt mi tak tego nigdy nie zrobil. Wtedy sobie tez uswiadomilem ze nie zrobilem wielu rzeczy przez to ze zasiedzialem sie w domu. Nie dalem poznac swojego pieknego umyslu zachowujac wszystkie tajemnice w sobie. Nie dalem w realu, tutaj to jest jakos inaczej. Slowa odnajduja swoj sens, mysli odnajduja swoje miejsce w szeregu liter. Siedzialem az do zamkniecia, topiac swoje mysli, pozwalajac czasowi zabrac siebie w spokojny 33ci….