IDAC TAM GDZIE NIKT NIE IDZIE
Szedłem sobie raz tak
Przez życie sam
Zaglądając w jego kąciki
Lub gdzie zawiał mnie wiatr
Spotkałem na drodze wielu
Przywitałem i pożegnałem
Poznałem do końca lub trochu
Życie swoje też zmieniałem
Czasem siedzę i myślę sobie
Czy jest temu jakiś kres
Gdzie jest początek a gdzie koniec
Cóż znaczy miłość, dobroć, lub grzech
Na skrzyżowaniach stawać
To człowieka ciągły los
I wybierać, która strona jasna
Przebaczać przeszłości los
Niech, co było pozostanie
W sercach lub fotografiach
Życia nowy oddech nabrać
Czym się jest teraz żyć i wzrastać
Ukłoń się swemu losowi
Może i upadnij na kolana
Lecz zerwij z więzami młodości
Teraźniejszości ścieżkę roztaczaj
Uśmiechnij się do małego kwiatka
Zobacz tęczę po burzy
Usłysz szum strumyka w lesie
Lub brzęk samochodów z miasta
Uśmiechnij się do swego cienia
Lub dziecka, które się bawi
Pomyśl nad zachodzącym słońcem
Lub porankiem jeszcze śpiącym
Zobacz rzeczy, których nie ma
A które istnieją w nas
Tą siłę tętniącą w żyłach
Twej młodości wciąż żywy blask
Więc tuptam sobie dalej
Przez życia piękny szlak
Rozwiązując problem tak czasem
Poddając się, co rzeczywistość mi da