Kawa i Ja
Poranna kawa przed 7 rano. Ahh… ten czas jest wciaz czescia nocy dla mnie. Przynajmniej do momentu kiedy wychyle swoja glowe za drzwi i orzezwi mnie chlodne powietrze. Caly tydzien nie dali spac. Ciagle sie cos dzialo. Wczoraj to mnie nawet woda podeszla ;))). Pewnie zamiast kobiety. Pffff. Ale nagla akcja “szmata i wiaderko” pomyslnie zakonczyla te oto mini tragedie. Zwolnilem czytanie ksiazek. Jakos ostatnio ciagle TV. Brak ruchu pewnie sie zle na mnie odbije, ale pobiegam sobie w pracy. Tesknie za zmiana swojego zycia. Znowu chce tego bardzo mocno.
Zaginela jedna z rybek,, ehh ;). To juz chyba dwie padly w ostatnich dniach. Nie kupuje nowych, czekam. Kawa zaczyna dzialac. Mozdzek niedlugo bedzie przez kilka godzin pracowal na pelniuskich obrotach. Lubie to uczucie.
~migotka
March 3, 2007 @ 3:39 pm
Hey!Jestem tutaj po raz ostatni, nie bede Cie juz czytala, ani komentowala i nie dlatego, ze nie lubie, tylko dlatego wlasnie, ze lubie. Hmm mysle, ze za bardzo chcialabym Ci pomoc, a przeciez Ty nie potrzebujesz mojej pomocy.Ps Co do rybek – dbaj o nie, bardziej niz ja o swojejgo rybka :)pozdrawiam
~Raja
March 3, 2007 @ 11:09 pm
Tak, poranna kawa ..to jest to, pita w ciszy, bez zbędnych słów, lubie wtedy patrzeć w okno….szkoda rybki, ja mam kotkę, czarna jak noc..też daje popalić i to o 4 nad ranem…a pajęczyny?? jeszcze wiszą??…;-)))