Przed serduszkowym swietem
Wigilia Valentynki. Z tego wszystkiego normalnie spadl snieg ;)).. Pamietam po dzis dzien jak pierwszy raz o tym uslyszalem. Wyszedlem wtedy z autobusu i powoli tuptalem po dworcu PKS w Nowym Targu. Kolega z podstawowki jechal do domu z Krakowa. Spytal sie czy mam Valentynke. Spojrzalem na niego jakby mowil po chinsku. Przez kolejne lata byly rozne okazje. Byly rozne kobiety, no tak. Zawsze udawalo sie mi byc “zakochanym”. Moze czasem los nie potoczyl sie zbyt fortunnie. Teraz boje sie jutra. Nie jest to spowodowane tym ze to swieto jest jakies dziwne, lub jak to mowia inni, bardzo amerykanskie. Inni maja swoje tradycje i nikt im tego jakos nie pokazuje palcem. Chodzi tylko o to ze trudo sie tym cieszyc kiedy klade sie do lozka i moge w nim spac na poprzeg, nikomu to nie bedzie przeszkadzac. Widze jak inni maja powod do tego zeby jutro czy dzis pojechac do sklepu i kupic czekoladki w czerwonym pudelku o ksztalcie serduszka. Tez bym tak mogl zrobic dla Mamy, babci lub siostry. Ale mi nie o to chodzi. Usmiecham sie kiedy patrze na to. W sercu jest jednak ta pustka. Dzis dostalem kartke od wielbicielki ;)).. Czyli nie jest ze mna az tak zle, prawda? Ktos, jakas zywa osoba, gdzies tam w wielkim swiecie ma chwile w ktorych jej mysli maja moja twarz. Ja rowniez tak o kims mysle. Chcialbym jej ofiarowac cale zycie. Nie jestem wiele warty, nie mam miliona na koncie, czesto przewracam rzeczy ktore so niedaleko mnie jak ide….. ale moze taki smerf fajtlapa tez jest seksi,, prawda? :)).
~Raja
February 14, 2007 @ 11:41 am
No tak, ileś miesięcy staramy się tu uzmysłowić Tobie, że nie jest z Tobą źle…musisz być cierpliwy..pojawi się w Twoim życiu ten ktoś…a ode mnie…przyjacielskie serducho i całus…na dobry początek..;-))
prywatna.korespondencja@onet.eu
February 15, 2007 @ 4:10 pm
W takim razie życzę powodzenia w kontaktach z wielbicielką. A co do Walentynek: na szczęście (dla mnie) już minęły. Dzisiaj znowu problem: Tłusty Czwartek. Żebym tylko przez te pączki nie zaczęła wkrótce mówić: Tłusta Ja… Pozdrawiam… :-)))
~migotka // http://mig-otka.blog.onet.pl/
February 18, 2007 @ 2:13 pm
Witay! Dziś postanowiłam, że przeczytam do końca Twojego bloga, jako że złamała mnie choroba to zasiadłam sobie do umiłowanego komputerka z paczką stu chusteczek higienicznych, włączyłam ukochaną wieżę i przestałam istnieć dla świata. W miarę zagłębiania się w lekturę zaciekawiało mnie coraz bardziej to, co piszesz. Wiesz, nie chcę Ci mówić, co masz robić, ani co robisz źle. Nie będę Cię też umoralniać i takie tam. No cóż chciałam Ci tylko życzyć powodzenia i no właśnie i ? Qrczę znowu wyjdzie na to, że się mądrzę, ale <czy ja zawsze muszę mieć jakieś "ale" w rękawie ? ;)> wiem jak to jest być na samym dnie studni samotności i nie mieć drabiny, po której można byłoby wyjść na świat i do świata, a później chyba jest już "nam" tak wygodniej siedzieć w ciemnościach własnego świata, widzieć światełko w tunelu i wsłuchiwać się w delikatny szmer cichutko płynącej rzeki wspomnień… A kiedy już najdzie Cię ochota na wyjście "do ludzi" to może się okazać, że to co ujrzysz Cię rozczaruje… Nie wiem nawet czy zrozumiesz to, co napisałam, sama chyba tego do końca nie rozumiem… W normalnych warunkach pewnie napisałabym coś "mądrego", ale dziś mam 41 stopni gorączki, więc musisz mi wybaczyć brak składni itp.Pozdrawiam
~Przechodzien001
February 19, 2007 @ 8:18 am
Witam nowego goscia moich mysli. Wiem chyba ;)).. o co ci chodzi. Mam nadzieje ze szybko wyzdrowiejesz. Choc, goraca kobieta, to nie takie zle a raczej cos pieknego :))… Wracaj jesli oczy nie bada cie bolec, wracaj jesli mysli zaczna sie obijac o sciane lub po prostu beda ciekawe kolejnego dnia, kolejnej chwili. Nie oceniasz, i tu cie chwale, bo to takie trudne po prostu byc…