Przemijanie
Myslalem zeby do Ciebie napisac list. Lecz ostatnio jakos nie jestem w tworczym trybie zycia. Pisanie poezji sprowadza sie do trzech linijek po ktorych moje mysli ulegaja kompletnemu rozproszeniu. Postanowilem cos zmienic i trwam w tym przekonaniu. Zycie przeciez nie polega tylko na tym ze mysli biegna jednym i wylacznym torem tematycznym. Chcialem znowu poczuc wiare w zycie, wiare w to ze jutro potrafi znowu byc piekne. Stracilem swoja dusze gdzies po drodze, prubuje ja jednak wciaz odnalesc. Zauwazam promyki slonca przeswitujace przez jeszcze nie rozkwitniete drzewa. Przygladam sie wiosennym ptakom zza okna i daje wiatru rozwiac swoje wlosy. Pozniej wkladam do nich dlonie i wacham je czujac zapach swiezosci. Wszystkie zdarzenia staly sie bardzo odlegle. Nabralem co do nich swojego rodzaju dystansu. Na zycie przeciez czasem trzeba spojrzec nieco powazniej, z nieco innego punktu widzenia. Dzis brakuje mi twojego wzroku. Kiedy to mowie w swoich myslach wciaz zastanawiam sie do kogo to sa slowa. Taki odruch ktory staram sie kontrolowac ale nad ktorym nie mam zadnej kontroli. Takim juz mnie stworzyla rzeczywistosc. Wowczas uspokajam swoje mysli i widze twoja twarz. Niedawno zdarzylo sie cos przez co natknalem sie na twoje oczy, na twoj usmiech. Myslalem ze te “chwile” zniknely i przepadly juz na zawsze, a jednak nie. Kim jestem dzisiaj w takim razie? Chyba kims innym. Mam inny rodzaj tesknoty, ten prawdziwszy ktory nie da sie opisac w slowach, ktorego znaczenie mozna odnalesc tylko w niekonczoncych sie chwilach czekania na to ze moze sie to wszystko dmieni, ze moze jednak bede mogl dotknac twojej twarzy. Nie wiem dlaczego nigdy nie dojrzalem do tego aby moc byc prawdziwym soba. Na to pytanie pewnie bede sie staral odpowiedziec przez reszte swojego zycia. Znajac mnie to zapewne nigdy sobie na niego nie odpowiem. chcialbym zeby los byl inny. Te bezsenne noce staja sie coraz bardziej uciazliwe szczegolnie w godzinach porannych. Rzadkosc snu dziala coraz bardziej depresyjnie a jednak odnajduje rownowage majac wciaz nadzieje i odcinajac sie od reszty swiata na chwilke, ta chwilke w ktorej nasze mysli moze nawet przez przypadek o ktorego istnieniu nie zdajemy sobie sprawy, spotykaja sie na tej samej powierzchni czasu. Za mna jest tylko kurz. Na nogach mam zabrudzone zyciem buty, umysl mnie boli od kolejnych porazek do ktorych niemal zaczalem sie przyzwyczajac. Tylko serce, choc poszarpane na szczepy wciaz jest to samo.
~migotka
March 31, 2007 @ 9:55 am
Tak, to znowu ja…Kidy dzis rano obudzily mnie promienie wschodzacego slonca, moje mysli bladzily wciaz wokol Twojej osoby…Wydawalo mi sie, ze cos tu znajde, ze zapisales kolejna kartke, w tym dzienniku i tym samym zostawiles tu kolejna czastke siebie. Wiem, ze jest cos, co nie pozwala Ci w nocy spac, ze dreczy Twoja dusze…Podejrzewam, ze nigdy sie nie dowiem, co to jest… Nie wiem nawet, czy fakt ten mnie rozczarowuje, czy tylko zasmuca. Bardzo przypominasz mi sama siebie z przed pol roku…Slucham znow Mozart’a, uspokaja mnie, pozwala mysla powoli sie poukladac, ale jednoczesnie mam wrazenie, ze ten chaos wciaz trwa.Nie wiem, czy zyczysz sobie, zebym tu pisala, nie wiem czy zyczysz sobie zebym w ogole sie do Ciebie odzywala.Poranna kawa zamarzla juz dawno, chyba tak samo, jak moje serce. Ale ono zamarzlo lata temu, a nie przed godzina. Czy w tych ciezkich chwilach potrzebujesz czegos?A moze moge potrzymac Cie za dlon ?
~Przechodzien001
March 31, 2007 @ 12:45 pm
A moze po prostu… poslucham Mozarta…..
~migotka
March 31, 2007 @ 4:41 pm
To tylko i wylacznie Twoj wybor
~Raja
April 1, 2007 @ 10:34 am
..Przechodniu..Ty nie myśl….pisz…pisz…;ten list…;-)))