dwie maski
Dwie maski, które trzymam w ręku
Przyglądam się im z góry
Jedna mająca w sobie nienawiść
Druga dobro i miłość
Którą dzisiaj przyłożę do twarzy
Pasuje może któraś?
Tak trudno czasem jest wybrać
Między nimi dwoma
Gniew, który mnie przenika
Miecz w ręku trzyma
Do walki wielka ochota
Wybuchnąć słowami w szlochach
Dobro, które chce uciszyć
Załagodzić sprawy w koło
Szukając zawsze innego wyjścia
Ugasić płonący płomień
Więc co mam zrobić
Powiedzcie mi rodzice
Którą maskę przywdziać?
Bo wtedy ją zobaczycie
Gniewna maska przyniesie satysfakcję
Spalenie płonącego ognia
Wybuchnie jak wulkan w Arktyce
Ciepło i lodów zimno
Dobra maska niezmieniająca życia
Gojąca rany, które już i tak mamy
I łagodząca płomienie ognia
Dająca życiu dobro bycia
Lecz dlaczego wybierać pomiędzy dwoma
Rzucić może lepiej nimi o ziemię
Rozbić wszystko, co nie prawdziwe
Pokazać twarz swojego serca
Ból, któremu nie ma czasem końca
Tęsknota tak długa
Miłość płynąca głęboko z serca
Niepewność każdego jutra
Wybór nie do mnie należy
A jednak to ja go pobieram
Nie wiedząc czasem, którą maskę mam włożoną
Gasząc uczucia serca
Zostańcie maski na moich rękach
Niech ma twarz będzie odsłonięta
Jeden pozna drugiego człowieka
Z twarzy, która jest ukryta
I wy się dowiecie moi rodzice
A może nie dowiecie się nigdy
Co moje serce dla was kryje
Lub, jaki miecz w ręku trzymam