kroki smierci

Chcę lecieć daleko
Zostawić w pyle świat
Rozwinąć swe skrzydła
Odlecieć w dal

Nieważne są sprawy
I życia troski też
Zostawcie mnie już
Nie chcę żyć, nie

Warczę jak dziki pies
Jak wilk ujadam też
Wściekłość dookoła
Wyzwala we mnie nie mnie

Nie chcę już żyć
Śmierci zabierz mnie
Chcę zamienić się w pył
Walki mej już kres

Rozdarte me serce
Krzyk w niebo leci już
Oddaje swe dłonie
Weź duszę mą weź

Pofrunę jak sokół
Lub biały gołąb
Zależy ile mam grzechów
Rozgrzeszenia nie ma, bo i po co


I stanął świat
Tak w jednym miejscu przed nim
Załopotał ptaszek skrzydełkiem
Kwiatek łezką się pocieszył

Bo on tak stał i płakał
Skronie trzymając w górze
Samotny los tułacza
Myślał, że już nie żyje

Krew lała się po dłoni
Na liść padała ze łżą
Uklęknął przerażony
Czy to już naprawdę czas?

Wzniósłszy swe oczy w niebo
Płakał jeszcze wciąż
Aż wszystko ucichło
Skończył się jego los

Czego ciało nie może
Dusza zawsze potrafi
Takiej ciszy w rozkoszy
Świat nie widział i rozpaczy

Oczy wciąż otwarte
Spoglądają gdzieś w dal
Potrzebuje ciebie teraz
Jak nigdy dotąd tak