Mysli…

Najwazniejsze ze jest

trwa w istnieniu i istnieje w trwaniu

na kolejny dzien

zamaczam palec w zimnej kropelce porannej rosy

swieci w niej wciaz ksiezyc

zostawil swoje promyki dla mojego jezyka

abym poczol

kolejna tesknote snu

 

spiewam

ale to piesn zalobna

umiera dusza

a ja zaczynam

nie poznawac juz siebie

 

biegnac pod cieplym kapturem

mijam swiatla ulicznych lamp

wacham jak pachnie swiezy chleb

w domach swieca sie swiatla

a w nich ludzie

z setkami swoich spraw

podobnych do mnie

takich jak Ja

 

poslucham szeptow nocy

w brzdeku samochodow

uslysze twoje kroki

na szybie mala mgielka twojego policzka

byl przymrozek

a ty bylas ciepla

zwilzona pocalunkami moich ust