Chwile cz.3
Dostalem od niej sms’a. “Przyjde pozniej. Spij”. Wolalem zeby juz byla. Lubie kiedy razem myjemy zeby przed snem. Nalalem sobie lampke wina. Usiadlem w fotelu. Nie moglem znalesc pilota od telewizora. Kiedy siegnalem reka glebiej w fotel znalazlem go ale poczulem rowniez inny ksztalt. Wyciagnalem to cos i trzymajac w dloni przygladalem sie. Mala muszelka. Czyzby to ta muszelka? Nie moglem w to uwierzyc ze zawieruszyla sie akurat tam. Myslalem ze zginela na zawsze. Trzymalem ja w dloni, popijalem wino, przymknalem oczy… W tamte wakacje pojechalem sam nad ocean. Postanowilem ze najlepiej odpoczne od rodziny i wszystkiego bedac po prostu sam. Oczywiscie mama spakowala mnie i dala jedzenia na miesiac. Pozwolilem jej. Najwazniejsze ze nie jechali ze mna. W drodze cieszylem sie ze nareszcie jakas moja tylko nowa przygoda zaczela sie dziac. Oczywiscie bralem tez pod uwage milion rzeczy ktore moga sie mi przytrafic z ktorych zrobie z siebie blazna. Poczawszy od tego ze zabladze i nie dojade na miejsce, a skonczywszy na tym ze wroce po dwoch dniach bo bede glodny :)) albo zatesknie za rodzinka ;)).. Mimo wszystko bardzo wczesnym porankiem moj samochodzik wil sie w strone oceanu. Trafilem na miejsce bez problemu. Drukowanie map zawsze sie oplaca. Zreszta bylem tam juz kilka razy. I to ja zawsze bylem odpowiedzialny za to zeby sie nie zgubic, zeby znalesc jakis motel i te wszystkie sprawy ktore wymagaly znajomosci jezyka. Kiedy pierwszy raz miedzy hotelami zobaczylem ocean drgnelo we mnie cos. Znowu poczulem sie malym chlopcem ktory zawsze chcial zostac marynarzem. Uliczki ktore mijalem byly male, a po chodniku chodzily ladne mlode dziewczyny. Wreszcie! Wakacje!!!.. Moim pierwszym zadaniem bylo znalezienie sobie jakiegos miejsca. Samochod odpadal jako miejsce snu. :). Ale ze znalezieniem nie bylo problemu. Jedno miejsce bardzo mi sie podobalo bo mieli basen i dojscie do plazy bardzo blisko. W recepcji okazalo sie ze maja miejsce na caly tydzien. Pani sie do mnie usmiechnela milo kiedy jej powiedzialem ze jestem sam. Coz wiec, odpowiedzialem jej tym samym. Nie rozgladalem sie za bardzo w kolo. Chcialem tylko zaniesc wszystkie rzeczy do pokoju. Zamknac go i przejsc sie po plazy. Byl jeszcze dosc wczesny poranek. Dziewiata rano a ludzie smialo spia. No tak, wakacje 🙂 Rozpakowany juz, ubralem klapki i sciagnalem skarpetki. To byl bardzo uroczysty moment. Postanowilem ze w trakcie pobytu nie zaloze skarpetek na nogi. Bede chodzil boso albo w klapkach. Serce mi bilo mocno jak przechodzilem kolo basenu spogladajac na fale oceanu gdzies tam dalej uderzajace o brzeg i szumiace cicho. Zagapilem sie i nagle ni z tad ni z owad uderzylem w cos. Ocknawszy sie z zamyslenia zobaczylem przed soba dziewczyne. To ona wychodzila ze swojego pokoju nie widzac mnie a ja jej. Zmieszalem sie od razu czerwieniejac na twarzy i w pierwszym momencie nie wiedzac co mowic. Wybelkotalem tylko ciche “Przepraszam” na co ona tez cos tam powiedziala ale od razu zniknela w pokoju. Ja poszedlem dalej. To takie mile uczucie, stac na ubitym piasku i patrzec w biale fale. Uwielbiam ten moment, i zawsze pozwalam sobie na refleksje. W tym szumie moge rozluznic mysli, zostawic problemy gdzies daleko, zaistniec w myslach tylko soba. Wziawszy klapki do reki spacerowalem po piasku pol godziny. Wrocilem jednak niedlugo bo doskwieral mi glod i zmeczenie jazdy. Przechodzac obok miejsca “wypadku” staralem sie uwazac zeby sytuacja sie nie powtorzyla. Lecz nie bylo jej tam juz. Zjadlem obiad. Wtedy to byly kanapki. Mamy pomysl jednak sie sprzydal. Odpoczalem sobie na chwilke i usnalem na lozku. Kiedy sie przebudzilem zrobilo sie popoludnie. Wyjrzalem za drzwi stajac na werandzie. Moje oczy jeszcze sie dobrze nie dostosowaly do slonca. W pierwszym momencie jej nie zauwazylem ale po drugim spojrzeniu bylem pewien. To byla ona. Dziewczyna z ktora sie zderzylem, lezala obok basenu. Byla sama. W mojej glowie zamrowilo sie od bardzo wielu mysli. Wpierw chcialem pojsc i ja przeprosic za potracenie. Skonczylo sie na tym jednak ze mialem ochote ja rozebrac i porwac do pokoju. Wiec postanowilem sie nieco uspokoic i zaczekac. Trzeba ochlonac. Zjadlem reszte kanapek ktore zrobilem wczesniej, kiedy jednak nalalem sobie picie, to bylo ono chlodne. Przypomnialem sobie ze w drodze na werande jest maszyna z lodem. Zabralem kubek i potuptalem po lod. Bylem w samych spodenkach. Jeszcze zupelnie bialy bardzo sie odznaczalem w tlumie. Bycie bez koszulki tez nie bylo problemem. Wszyscy tak chodzili. Podnioslem przykrywe maszyny, lecz lodu nie bylo za wiele. Wlozylem niemal glowe do srodka zeby zaczerpnac kwadraciki z dna. Kiedy sie wyprostowalem i odwrocilem doznalem szoku. To byla znow ona. Stala obok. W reku miala kubek. Patrzyla na mnie nic nie mowiac. Wskazalem jej reka ze potrzymam przykrywe a ona moze sobie nabrac lody. Tak tez zrobila nic nie mowiac. Juz miala sie odwrocic i odejsc. We mnie cos sie zlamalo. Dla nieznanego powodu chcialem zmienic wszelkie zasady z jakimi zylem. Bycie cichym i niezauwazalnym. Niesmialym na kazdego czlowieka ktory sie przyplata na mojej drodze zycia. Otworzylem usta nie wierzac wcale w to co mialem zaraz zamiar zrobic. Ale zrobilem. Zapytalem… – Jak masz na imie? W pierwszym momencie nie odwrocila sie. Zatrzymala noge niemal w powietrzu miedzy jednym a drugim krokiem. Stanela i zwrocila glowe w moja strone. W promieniach czerwonego juz slonca miala takie piekne wlosy. – Jestem…………